czwartek, 14 lutego 2019

Yarnbombing, czyli moje walentynkowe bombardowanie włóczką


Na początek - czym jest yarnbombing? Oplataniem włóczką świata. Formą sztuki ulicznej (ale nie tylko miejskiej, bez trudu znajdziecie przykłady zamotania włóczką pni drzew w lasach). Zmienianiem i wpływaniem na przestrzeń. Zaskakiwaniem przechodniów. Tak myślę.
W Internecie można znaleźć niesamowicie imponujące dokonania z całego świata. Przygotowując ten wpis przejrzałam też moje archiwum zdjęć - z warszawskich spacerów, wszelkich wycieczek i podróży. Owszem, zdarzyło mi się natknąć włóczkę w przestrzeni miejskiej, szczególnie w krajach bałtyckich, ale w Warszawie jak dotąd nie... tym bardziej się cieszę, że wreszcie się odważyłam i zostawiłam na mieście nieco (podkreślam, nieco) swojej włóczki.  Ale od czegoś trzeba zacząć, nieprawdaż?


Wykorzystując serca, które pokazywałam Wam w poprzednim wpisie, ozdobiłam... no właśnie - wiecie, które rejony Warszawy?














2 komentarze:

  1. Park Skaryszewski? ;) i Most Świętokrzyski :)
    Zabawa sama w sobie szczytna ;)
    Świetny pomysł na długi spacer z dekorowaniem miasta :)))
    Pozdrawiam serdecznie Paulinko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I to nie jest moje ostatnie słowo! ;)

    OdpowiedzUsuń

Yarnbombing na słupkach. W Warszawie, na Pradze

 Za każdym projektem stoi tyle wątków i opowieści, że nie wiem, od czego zacząć... To może od niezaprzeczalnego - udało nam się zaaranżować ...