▼
czwartek, 14 lutego 2019
Yarnbombing, czyli moje walentynkowe bombardowanie włóczką
Na początek - czym jest yarnbombing? Oplataniem włóczką świata. Formą sztuki ulicznej (ale nie tylko miejskiej, bez trudu znajdziecie przykłady zamotania włóczką pni drzew w lasach). Zmienianiem i wpływaniem na przestrzeń. Zaskakiwaniem przechodniów. Tak myślę.
W Internecie można znaleźć niesamowicie imponujące dokonania z całego świata. Przygotowując ten wpis przejrzałam też moje archiwum zdjęć - z warszawskich spacerów, wszelkich wycieczek i podróży. Owszem, zdarzyło mi się natknąć włóczkę w przestrzeni miejskiej, szczególnie w krajach bałtyckich, ale w Warszawie jak dotąd nie... tym bardziej się cieszę, że wreszcie się odważyłam i zostawiłam na mieście nieco (podkreślam, nieco) swojej włóczki. Ale od czegoś trzeba zacząć, nieprawdaż?
Wykorzystując serca, które pokazywałam Wam w poprzednim wpisie, ozdobiłam... no właśnie - wiecie, które rejony Warszawy?
Park Skaryszewski? ;) i Most Świętokrzyski :)
OdpowiedzUsuńZabawa sama w sobie szczytna ;)
Świetny pomysł na długi spacer z dekorowaniem miasta :)))
Pozdrawiam serdecznie Paulinko :)
I to nie jest moje ostatnie słowo! ;)
OdpowiedzUsuń